wtorek, 18 grudnia 2007

The Best of sekcja polska Sekretariatu Stanu Stolicy Apostolskiej

Kilka dni temu "Rzeczpospolita" wydrukowała ciekawy artykulik o tłumaczeniach encyklik Benedykta XVI na język polski. Otóż pewna pani, która osobiście nie jest katoliczką, wytyka bardzo konkretne błędy w przekładzie ostatniej encykliki na język polski. W obronie tłumaczeń staje szef sekcji polskiej w Sekretariacie Stanu, ks. Paweł Ptasznik, który zasłaniając się autorytetem Teologa Domu Papieskiego, o. Wojciecha Giertycha OP i bliżej nieokreślonych polonistów i korektorów stwierdza, że wszystko jest w porządku. Oczywiście ta zasłona dymna nie zmienia faktu, że to właśnie sekcja polska odpowiada za ten przekład.

Cała ta sytuacja przypomina o tym jak rok temu, 20 grudnia, ks. Ptasznik występował, posługując się autorytetem Stolicy Apostolskiej, w sprawi efemerycznego arcybiskupa warszawskiego Stanisława Wielgusa. Wówczas, w wywiadzie dla Radia Watykańskiego, szef sekcji polskiej stwierdził, że do Rzymu nie dotarły żadne sygnały na temat przeszłości arcybiskupa. Działo się to w trzy miesiące po pierwszych informacjach prasowych na ten temat. Dobrze zorientowani twierdzą, że wiedza na temat zasobów IPN nie była także obca aparatowi Sekretariatu Stanu, a przynajmniej jego ekspozyturze w Warszawie. Ks. Ptasznikowi chodziło pewnie o to, że nie ma w skoroszycie żadnego pisma w tej sprawie, z pieczątką: "wpłynęło dnia...". Musi mu o to chodzić, bo przecież nie wyobrażamy sobie żeby mógł nie mówić prawdy. Prawda?

Przy tamtej okazji ks. Ptasznik zabłysnął jeszcze w jednej roli. Dostarczył nam bowiem „autentycznej” interpretacji przemówienia Benedykta XVI w warszawskiej archikatedrze 25 maja 2006 r. Otóż zdaniem rzymskiego kurialisty Ojciec Święty "wyraźnie i jednoznacznie" odniósł się wówczas do kwestii oskarżania duchownych o współpracę z SB! Kto słyszał to przemówienie i pamięta jego kontekst musi szeroko otwierać oczy ze zdziwienia, bo przecież trudno o lepsze audytorium dla takiego przekazu i o lepsze grono „lustratorów” niż zgromadzone wówczas duchowieństwo warszawskie z żółtymi smyczami na szyi. Odniesienie do lustracji mogło być „Wyraźne i jednoznaczne” tylko dla kogoś kto nie zna tamtego papieskiego przemówienia i dla ks. Ptasznika.

Można powiedzieć, że to wszystko w sumie drobne spawy, które oglądane pojedynczo można łatwo przeoczyć. Ale skoro, jak pisał jeden z komentatorów sprawy sprzed roku „Polak-Rzymianinem, a Rzymianin-Polakiem”, a jednocześnie można czasami uchwycić pewne sytuacje jakby w pięknym kadrze, to wkrótce można będzie pokusić się o jakieś spojrzenie z lotu ptaka.

czwartek, 13 grudnia 2007

Kardynał Alfons Maria Stickler nie żyje


Wczoraj w wieku 97 lat zmarł kardynał Alfons Maria Stickler SDB. Długoletni profesor prawa kanonicznego i rektor Papieskiego Uniwersytetu Salezjańskiego w Rzymie, w latach 1971 - 1983 prefekt Biblioteki Watykańskiej, w latach 1985 - 1988 archiwista i bibliotekarz Świętego Kościoła Rzymskiego. Prawie 80 lat w zakonie salezjanów (śluby w 1928 r.!), równo 70 lat kapłaństwa.
Jeden z najodważniejszych obrońców nieprzerwanej prawomocności klasycznego rytu rzymskiego. W 1986 r. był członkiem powołanej przez Jana Pawła II komisji dziewięciu kardynałów, którzy orzekli, że klasyczny ryt rzymski nigdy nie został zakazany. Owocem tej opinii było wydanie w 1988 r. przez Jana Pawła II motu proprio Ecclesia Dei normującego obecność klasycznego rytu rzymskiego w Kościele.

sobota, 8 grudnia 2007

Konsystorz 2008? Raczej nie.

Jakoś nie zebraliśmy się do opisanie konsystorza '07 i tym razem po wycieczce w przeszłość zabieramy się na podróż w przyszłość. Aktualnie na 120 kardynałów przed 80 mających prawo wyboru papieża 90 mianował Jan Paweł II, a 30 Benedykt XVI. Jak te proporcje mogą zmienić się w najbliższym czasie?

W przyszłym roku 80 lat kończy trzech kardynałów: Friedrich Wetter, Giacomo Biffi i Peter Seiichi Shirayanagi. Ponieważ Benedykt XVI wydaje się nie mieć skłonności do przekraczania limitu 120 kardynałów elektorów ustalonego przez Pawła VI raczej nie należy się spodziewać konsystorza w przyszłym roku. Oczywiście, czasami kardynałowie umierają przed osiemdziesiątkę (jak ostatnio kard. Hamao), ale trudno spodziewać się, że takie wydarzenia przyniosą jakąś poważną liczbę wakatów.

Czyli konsystorz w 2009 i to prawdopodobnie znów jesienią, bo kolejne trzy miejsca w gronie elektorów zwalniają się do lipca. Kolejny wakat (po prymasie Glempie) powstanie dopiero w grudniu. Oczywiście papież może czekać jeszcze dłużej, bo w 2010 powstanie osiemdziesiątkę przekroczy 11 purpuratów. Na początku 2010 kardynałowie mianowani przez Benedykta XVI osiągną większość w gronie potencjalnych uczestników konklawe. Wszystko to pod warunkiem, że pontyfikat potrwa tak długo, papież będzie miał wtedy 84 lata.

Warto też pamiętać, że Jan Paweł II w ostatnich latach swojego pontyfikatu zupełnie nie przejmował się granicą 120 elektorów. Po konsystorzu w 2003 prawo wyboru papieża miało 135 kardynałów. Jeśli z jakiegoś powodu będzie to potrzebnie, Benedykt XVI pewnie się nie zawaha i kolejnych kardynałów możemy jednak zobaczyć już za rok.

O potencjalnych nazwiskach misie napiszą innym razem, a jest o kim pisać.

środa, 5 grudnia 2007

Marek Jurek papabile?

W 2005 r. kardynał Ratzinger, na krótko przed konklawe został laureatem nagrody im. Giuseppe Sciacca. Odbierał ją już po wyborze.

W tym roku laureatami są kardynał Bagnasco (o którym pisaliśmy) i były marszałek Sejmu Marek Jurek. Wydaje się, że tylko jeden z nich ma szansę na to aby pójść w ślady Ratzingera.

Łódzkie zaległości

Misie w kilku poprzednich postach (tu, tu, i tu) informowały o sprawie wstrzymania celebracji Mszy Św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego. Teraz uzupełniamy zaległości.
29 listopada ukazała się następująca depesza Katolickiej Agencji Informacyjnej:

Łódzka Kuria Metropolitalna oświadczyła 28 listopada w specjalnym komunikacie, że respektowała i respektuje dokumenty Watykanu i Konferencji Episkopatu Polski na temat Mszy św. Wicekanclerz Kurii ks. Zbigniew Tracz powiedział, że komunikat w tej sprawie wydano w związku z publikacją w gazecie "Polska Dziennik Łódzki".

Napisała ona, że abp Władysław Ziółek zawiesił odprawianie Mszy w rycie trydenckim i nie zgadza się na odprawianie jej w jednym z łódzkich kościołów bez jego akceptacji. Gazeta opisała niedzielną Mszę św., która pierwotnie miała być odprawiona w rycie trydenckim, ale przed jej rozpoczęciem ksiądz wyjaśnił, że musi mieć na to zgodę ordynariusza i odprawił Mszę "posoborową".

"Kuria Metropolitalna Łódzka niniejszym oświadcza, że dokumenty Stolicy Apostolskiej na temat Mszy świętej w formie nadzwyczajnej według Missale Romanum bł. Jana XXIII oraz Wskazania Konferencji Episkopatu Polski dla diecezji polskich w tej sprawie są i będą w Archidiecezji Łódzkiej w całej rozciągłości respektowane" - wyjaśnia w komunikacie kanclerz Kurii ks. Andrzej Dąbrowski. Wyjaśniono, że "niniejszy Komunikat wydaje się w związku z nieprawidłowymi informacjami zamieszczonymi w mediach".

"Nieprawdą jest, że abp Władysław Ziółek wydał decyzję o zawieszeniu mszy w starym, przedsoborowym rycie. Nieprawdą jest również, że metropolita nie zgadza się, by Msza święta w tym rycie odprawiana była w łódzkim kościele św. Józefa" - precyzuje ks. Tracz. Jednocześnie zauważa, że kapłani odprawiający Mszę w nadzwyczajnej formie obrzędu powinni dobrze znać zarówno ją samą, jak i język łaciński. "Kapłani powinni mieć też ministrantów przygotowanych do tej formy Mszy św." - podkreśla ks. Tracz.


Pojawia się oczywiście pytanie, czy w związku z powyższym wierni przybyli 25 listopada do kościoła św. Józefa padli ofiarą zbiorowej halucynacji?
Jak donoszą Misiom ich informatorzy, w najbliższych dniach należy spodziewać się odpowiedzi z łódzkiej kurii na wniosek o zgodę na Mszę Trydencką.

poniedziałek, 3 grudnia 2007

Pell? Zobaczymy

Kontynuując misiowy przegląd kardynałów znajdujących się aktualnie „na fali” dziś zajmiemy się arcybiskupem Sydney Georgem Pellem. Plotki na temat jego roli podczas ostatniego konklawe upublicznił Paul Elie w swoim artykule w The Atlantic Monthly, którego polskie tłumaczenie opublikowała „Rzeczpospolita”. Według Elie’go kard. Pell miał być „szefem kampanii wyborczej” kard. Ratzingera w obszarze angielskojęzycznym.


Nawet bez naruszania tajemnicy konklawe nie jest żadną sensacyjną wiadomością stwierdzenie, że kard. Pell od dawna jest częścią Drużyny Ratzingera. Wystarczy zauważyć, ze w latach 1990-2000, już jako biskup pomocniczy a potem arcybiskup Melbourne jedną nogą cały czas pozostawał w Rzymie pracując w Kongregacji Nauki Wiary.

Po wyborze Benedykta XVI pojawiły się uzasadnione głosy, że to właśnie kard. Pell może objąć zwolnione stanowisko prefekta Kongregacji, którą przez ponad 20 lat kierował nowo wybrany papież. Tymczasem tak się nie stało. Arcybiskup Sydney nie trafił do Kurii Rzymskiej ani na ten ani na inny urząd. Wszystko wyjaśniło się już w sierpniu 2005 kiedy w Kolonii papież ogłosił, że kolejne Światowe Dni Młodzieży odbędą się właśnie w Sydney.


To, że kardynał Pell cały czas znajduje się blisko Benedykta XVI widać było na krótko przed opublikowaniem motu proprio Summorum Pontificum, kiedy w Rzymie papież zaprezentował przygotowany dokument grupie hierarchów z całego świata, w gronie tym oczywiście znalazł się także interesujący nas kardynał z Australii (zdjęcie powyżej).

Nie będzie żadnym zaskoczeniem, jeśli po przyszłorocznych Światowych Dniach Młodzieży kardynał trafi jednak do Rzymu na dłużej. Nie oznacza to, że stolica Australii zostanie osierocona, bowiem kardynał Pell ma całą grupę bardzo zdolnych i kompetentnych wychowanków i współpracowników. Warto zwrócić uwagę na młodego (47 lat) biskupa pomocniczego Sydney Anthony’ego Fishera, dominikanina, bioetyka i autora bardzo solidnych wystąpień.

Misie sądzą, że tak jak o Bagnasco, tak i o Pellu, a w przyszłości także o Fisherze jeszcze wielokrotnie usłyszymy, bo grają w zwycięskiej Drużynie.

sobota, 1 grudnia 2007

Konsystorz przejściowy

Misie zatrzymują się przy konsystorzu z ubiegłego roku. Dzięki swojej specyfice (o tym poniżej) jest on łatwiejszy do analizy i właśnie na jego tle będziemy potem przyglądać się konsystorzowi tegorocznemu. Tym razem będzie bardziej na zimno i obejdzie się bez demaskatorskiego nastroju poprzedniej notki.

Nominacje kardynalskie są zwykle konsekwencją wcześniejszego objęcia stolicy biskupiej lub urzędu w Kurii Rzymskiej tradycyjnie związanego z godnością kardynalską. Dlatego część nominacji, których dokonuje nowy papież jest bezpośrednią konsekwencją decyzji podjętych przez jego poprzednika.

Oczywiście nominacje kardynalskie nie są do końca automatyczne. Często arcybiskupi na stolicach kardynalskich czekają dłużej niż do najbliższego konsystorza. Kardynałowie Joseph Zen Ze-kiun, Jean-Pierre Ricard, Sean O'Malley i Antonio Cañizares oblęli swoje stolice jeszcze przed ostatnim konsystorzem Jana Pawła II w 2003 r. Najdłużej, bo od 1998, na purpurę czekał kardynał Nicholas Cheong Jin-Suk z Seulu.

W przypadku pierwszych piętnastu kardynałów Benedykta XVI aż dziewięciu z nich otrzymało czerwone kapelusze w związku z nominacjami Jana Pawła II. Tylko o trzech nowych kardynałach, którzy nie ukończyli jeszcze osiemdziesiątego roku życia można powiedzieć że ich nominacje całkowicie opierają się na decyzji nowego papieża, są to kardynałowie Dziwisz, Levada i Urosa Savino. Od tej trójki można spokojnie odjąć także arcybiskupa krakowskiego, którego nominacja także znajduje się w cieniu poprzedniego papieża. Pozostałych trzech nowych kardynałów przekroczyło próg osiemdziesięciu lat życia i ich nominacje nie są związane z zajmowanymi urzędami.

Ciekawe jest porównanie pierwszego konsystorza Benedykta XVI z pierwszym konsystorzem Jana Pawła II. Oba odbyły się w pierwszym roku pontyfikatu, na obu papieże mianowali 15 kardynałów. Żaden z kardynałów mianowanych przez Jana Pawła II w 1979 nie przekroczył 80 roku życia.

O zaufaniu papieża do poszczególnych kardynałów można wnioskować nie tylko z samych nominacji, ale także z późniejszego przyporządkowania do kongregacji, ponieważ kardynałowie spoza Kurii Rzymskiej uzyskują swoje miejsce w poszczególnych dykasterich. Warto więc zauważyć, że spośród nowych kardynałów do Kongregacji Doktryny Wiary trafili kardynałowie Antonio Cañizares z Toledo i Jean-Pierre Ricard z Bordeaux. Ci sami kardynałowie, razem z kardynałem Levadą trafili także do komisji Ecclesia Dei. Do Kongregacji Kultu Bożego i dyscypliny sakramentów trafił kardynał Zen z Hong Kongu. Kardynał Sean O'Malley z Bostonu trafił do Kongregacji ds. Duchowieństwa i Kongregacji Instytutów Życia Konsekrowanego (sam kardynał jest kapucynem).

piątek, 30 listopada 2007

Rzymianie

Za nami drugi konsystorz Benedykta XVI. Wkrótce (pewnie jeszcze przed ogłoszeniem dykasteryjnych przydziałów nowych kardynałów) misie pokuszą się o analizę papieskich decyzji personalnych. Temat na razie został przez nas tylko dotknięty. Tymczasem warto wrócić do konsystorza z ubiegłego roku i przypomnieć jedną depeszę Polskiej Agencji Prasowej. Dla umiejących czytać nie wymaga komentarza.

25.3.2006 Rzym (PAP) - Kilkaset osób uczestniczyło w sobotni wieczór w przyjęciu na cześć kardynała Stanisława Dziwisza na terenie rzymskiego Uniwersytetu Regina Apostolorum. Wśród gości byli najbliżsi współpracownicy Jana Pawła II, polscy hierarchowie oraz pielgrzymi z Polski.

Na uroczystą kolację, wydaną przez zgromadzenie Legionistów Chrystusa przybyli watykańscy dostojnicy, między innymi substytut sekretarza stanu arcybiskup Leonardo Sandri, a także księża z otoczenia Jana Pawła II- wśród nich drugi papieski sekretarz ks. Mieczysław Mokrzycki. Był kamerdyner polskiego papieża Angelo Gugel, szef watykańskiej ochrony Camillo Cibin, fotograf Arturo Mari, osobisty lekarz papieża Renato Buzzonetti. Przybył nuncjusz apostolski w Polsce arcybiskup Józef Kowalczyk.

Licznie reprezentowany był polski Episkopat. W przyjęciu uczestniczyli prymas Józef Glemp, kardynałowie Franciszek Macharski i Henryk Gulbinowicz, arcybiskup Sławoj Leszek Głódź oraz emerytowany metropolita poznański abp Juliusz Paetz.

Był też jeden z najbliższych przyjaciół polskiego papieża - kardynał Marian Jaworski ze Lwowa.

czwartek, 29 listopada 2007

Łódź: druga strona, odpowiada!

Świeccy organizatorzy mszy świętych sprawowanych w Łodzi w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego (uff, co za nomenklatura) zabrali po raz pierwszy głos na temat ostatnich wydarzeń:

W związku z treścią artykułu „Msza na cenzurowanym” opublikowanego w wydaniu Dziennika Łódzkiego z dnia 28 listopada 2007 roku, oraz w związku z innymi informacjami medialnymi w tej sprawie, jako autorzy dotychczasowych działań które doprowadziły do celebrowania Mszy Świętej w rycie trydenckim w kościołach łódzkich oświadczamy:
Z wielką radością i wdzięcznością przyjęliśmy Motu proprio papieża Benedykta XVI „Summorum Pontificum” otwierające możliwość swobodnego celebrowania Mszy Świętej w rycie trydenckim, określonym w Motu proprio jako nadzwyczajna forma rytu rzymskiego. Z radością braliśmy też udział we Mszach Świętych celebrowanych w tym rycie na przestrzeni ostatnich tygodni w kościołach łódzkich parafii. Doceniamy troskę Księdza Arcybiskupa Ordynariusza Władysława Ziółka o zapewnienie porządku liturgicznego i przestrzeganie dyscypliny kościelnej, albowiem tak właśnie rozumiemy ostatnie działania Kurii Arcybiskupiej w przedmiotowej sprawie. W tym przekonaniu wierzymy, że obecna przerwa w celebrowaniu Mszy Świętej w rycie trydenckim będzie krótka. Oczekujemy z ufnością dalszych decyzji i działań Kurii Arcybiskupiej, które zapewnią jak najlepsze warunki rozwoju duchowego diecezjanom poszukującym dóbr duchowych w liturgii odprawianej według rytu trydenckiego.

W imieniu DTK w AŁ

Arkadiusz Biały
Maciej Szmit
Radosław Świstek
Tomasz Piotrowicz



Hm, to się chyba nazywa bombardowanie biskupa miłością...


Ps.: Fragmenty jednej z poprzednich mszy w Łodzi:







Bagnasco? Zobaczymy

Odpocznijmy na chwilę od spraw łódzko - krajowych i popatrzmy, co się dzieje w szerokim świecie.
Spośród duchownym mianowanych przez Benedykta XVI kardynałami na ostatnim konsystorzu najciekawszą chyba postacią jest Angelo Bagnasco.
Kolejny duchowny (obok sekretarza stanu kard. Tarcisio Bertone i papieskiego mistrza ceremonii ks. Guido Mariniego) wywodzący się z kręgu niezapomnianego arcybiskupa Genui kard. Giuseppe Siriego, niezłomnego bojownika sprawy katolickiej (w 1978 r. w wyścigu do papieskiego tronu wyprzedził go tylko Karol Wojtyła), który został wysunięty przez Benedykta XVI na pierwszą linię frontu - w 2006 r. został mianowany arcybiskupem Genui, gdy kard. Bertone przenosił się na rzymskie miejsce nr 2, wkrótce potem przewodniczącym włoskiego episkopatu a kilka dni temu kardynałem. Jako czołowa postać włoskiego Kościoła szybko dał o sobie znać, gdy w kwietniu 2007 r. porównał próbę wprowadzenia tzw. "związków partnerskich osób tej samej płci" do prób zalegalizowania pedofilii w Holandii. Wkrótce zaczął otrzymywać pogróżki od "zagniewanych" aktywistów homoseksualnych i od tej pory musi poruszać się w towarzystwie smutnych panów, nie wiadomo dlaczego ciągle grzebiących w uchu i pod pachami:



Misie radzą, żeby kardynałowi Bagnasco przyglądać się bardzo uważnie, bo jego lokomotywa, do pieca której dokłada palacz Ratzinger może zajechać bardzo daleko.

W Łodzi sprawa rozwojowa.

Dzieje się w Łodzi, oj dzieje.
Najpierw we wczorajszym "Dzienniku Łódzkim" Magdalena Hodak zdecydowanie dała do pieca. Misie podpowiadają, że to wywiad jednego z bliskich łódzkim tradycjonalistom księży dla tej właśnie dziennikarki, na kontakty z którą łódzcy księża mają podobno tzw. bana stał się główną przyczyną wściekłości łódzkiego arcypasterza.
W samym artykule najciekawsza jest wypowiedź ks. Klocha, który całą rzecz sprowadził do problemu krzykliwych internautów. Misie mają nadzieję, że protesty do Ecclesia Dei poszły jednak pocztą tradycyjną.
Kilku księży w łódzkiej kurii poczuło się widać na tyle "ubodzonych" ("Mnie to osobiście ubodło" - tak mówił w sierpniu 1980 r. wicepremier Mieczysław Jagielski do Andrzeja Gwiazdy, który pytał się o zatrzymania na 48 godzin. Oczywiście ubodło go pytanie Gwiazdy a nie co innego) protestami w tej sprawie, że jeszcze tego samego przedpołudnia wydano komunikat:

Kuria Metropolitalna Łódzka niniejszym oświadcza, że dokumenty Stolicy Apostolskiej na temat Mszy świętej w formie nadzwyczajnej według Missale Romanum bł. Jana XXIII oraz Wskazania Konferencji Episkopatu Polski dla diecezji polskich w tej sprawie są i będą w Archidiecezji Łódzkiej w całej rozciągłości respektowane.
Niniejszy Komunikat wydaje się w związku z nieprawidłowymi informacjami zamieszczonymi w mediach.

Nieprawidłowe informacje... -
hmm.

Nazwać zakaz odprawiania mszy w klasycznym rycie rzymskim respektowaniem Summorum Pontificum? Hmm.

Ale zaraz zaraz, w komunikacie kurii w ogóle nazwa Summorum Pontificum nie pada, mówi się tylko o jakiś dokumentach Stolicy Apostolskiej. Może łódzcy kurialiści mają ciągle na myśli Ecclesia Dei z 1988 r.?

Dobrze byłoby zauważyć, że lata osiemdziesiąte skończyły się jakiś czas temu.


wtorek, 27 listopada 2007

Z cyklu: stosujemy "Summorum Pontificum" w diecezjach polskich. Dziś: Łódź.


No i stało się.

Ks. arcybiskup Władysław Ziółek z Łodzi już pokazał, jak prawidłowo używać "Wskazań Konferencji Episkopatu Polski(...)" dotyczących właściwego, prawidłowego, eklezjalnego i ogólnie bardzo słusznego rozumienia Motu proprio "Summorum Pontificum" Benedykta XVI.
Kto będzie tym razem górą, Łódź czy Rzym?

Update: Kilka szczegółów z pierwszej ręki. Po pierwsze abp. nie zrobił nic, do czego nie dawały by mu prawa wspomniane "Wskazania KEP...". Okazuje się, że można ich użyć do, hm..., spacyfikowania wiernych pragnących uczestniczyć w mszy celebrowanej w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego. Po drugie, proboszcz nie był w żaden sposób odpowiedzialny za całą sytuację, co podajemy ku uspokojeniu niektórych gorących głów, gardłujących przeciwko niemu na różnych forach.

Kolejny update: Misie przypominają, że ks. abp. Ziółek potrafił w przeszłości zademonstrować swą wierność Ojcu Św. nawet wbrew licznym naciskom.

Motto

15 kwietnia 1997 r. Joseph kardynał Ratzinger powiedział w wywiadzie dla bawarskiej telewizji: "Nie twierdzę, że Duch Święty uczestniczy w wyborze papieża w sensie dosłownym, ponieważ Duch Święty na pewno by nie dopuścił do wybrania wielu papieży. Natomiast Duch Święty nie tyle trzyma rękę na pulsie, ile pełni rolę dobrotliwego nauczyciela, zostawiając nam swobodę działania, ale nie spuszczając nas z oka. Rolę Ducha Świętego należy rozumieć bardziej elastycznie. On nie narzuca, na którego kandydata mamy głosować. Zapewne chroni nas tylko przed tym, abyśmy wszystkiego nie zaprzepaścili".

Niech te słowa przyszłego papieża Benedykta XVI będą mottem tego bloga. Autorzy nie mają wątpliwości co do nadprzyrodzonego charakteru Kościoła i Bożej opieki nad nim, ale nie taki jest temat tego bloga.