Dzieje się w Łodzi, oj dzieje.
Najpierw we wczorajszym "Dzienniku Łódzkim" Magdalena Hodak zdecydowanie dała do pieca. Misie podpowiadają, że to wywiad jednego z bliskich łódzkim tradycjonalistom księży dla tej właśnie dziennikarki, na kontakty z którą łódzcy księża mają podobno tzw. bana stał się główną przyczyną wściekłości łódzkiego arcypasterza.
W samym artykule najciekawsza jest wypowiedź ks. Klocha, który całą rzecz sprowadził do problemu krzykliwych internautów. Misie mają nadzieję, że protesty do Ecclesia Dei poszły jednak pocztą tradycyjną.
Kilku księży w łódzkiej kurii poczuło się widać na tyle "ubodzonych" ("Mnie to osobiście ubodło" - tak mówił w sierpniu 1980 r. wicepremier Mieczysław Jagielski do Andrzeja Gwiazdy, który pytał się o zatrzymania na 48 godzin. Oczywiście ubodło go pytanie Gwiazdy a nie co innego) protestami w tej sprawie, że jeszcze tego samego przedpołudnia wydano komunikat:
Kuria Metropolitalna Łódzka niniejszym oświadcza, że dokumenty Stolicy Apostolskiej na temat Mszy świętej w formie nadzwyczajnej według Missale Romanum bł. Jana XXIII oraz Wskazania Konferencji Episkopatu Polski dla diecezji polskich w tej sprawie są i będą w Archidiecezji Łódzkiej w całej rozciągłości respektowane.
Niniejszy Komunikat wydaje się w związku z nieprawidłowymi informacjami zamieszczonymi w mediach.
Nieprawidłowe informacje... - hmm.
Nazwać zakaz odprawiania mszy w klasycznym rycie rzymskim respektowaniem Summorum Pontificum? Hmm.
Ale zaraz zaraz, w komunikacie kurii w ogóle nazwa Summorum Pontificum nie pada, mówi się tylko o jakiś dokumentach Stolicy Apostolskiej. Może łódzcy kurialiści mają ciągle na myśli Ecclesia Dei z 1988 r.?
Dobrze byłoby zauważyć, że lata osiemdziesiąte skończyły się jakiś czas temu.
czwartek, 29 listopada 2007
W Łodzi sprawa rozwojowa.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz