czwartek, 14 lutego 2013

Misiowi faworyci: Robert Sarah

W mediach głównego nurtu Scola pogania Ravasiego, nazwiska Quelleta i Turksona są odmieniane przez wszystkie przypadki; nasi bracia tradsi ekscytują się z kolei Ranjithem i Burkem. Tymczasem Misie zwracają uwagę na kandydatów ciekawych, ale pomijanych w większości analiz.


Dziś Robert Sarah. Przez kilkadziesiąt lat uczestnik zmagań Kościoła w Gwinei z autorytarnym, islamskim i mocno zabarwionym marksizmem reżimem Ahmeda Sékou Tourégo i  jego następców - najpierw jako młody uczeń niższego seminarium duchownego zamkniętego przez władze a w końcu jako arcybiskup Konakry, którym został w  wieku 34 (!) lat i którym był przez lat 22 (1979 - 2001). Wieloletni przewodniczący Konferencji Episkopatu Gwinei.

Od 2001 r. w Kurii Rzymskiej, najpierw jako sekretarz Kongregacji Ewangelizacji Narodów a od 2010 r. jako kardynał i przewodniczący Papieskiej Rady Cor Unum, zajmującej się koordynowaniem papieskiej pomocy humanitarnej.

Warto zwrócić uwagę, że Benedykt XVI podniósł go do godności kardynała niemal natychmiast po mianowaniu go przewodniczącym wspomnianej rady, podczas gdy ten stopień urzędników kurialnych na purpurę kardynalską musi czekać wiele lat albo nie otrzymuje jej wcale. Jeśli papież zdecydował się na tak szybki jego awans wbrew precedensom z całą pewnością musiał mieć wyrobione zdanie o jego przymiotach.

Dwadzieścia dwa lata jako biskup diecezji w afrykańskim, w większości islamskim kraju, dwanaście lat na kierowniczych stanowiskach w Kurii Rzymskiej.

Dwa licencjaty (czyli po kościelnemu coś między magisterium a doktoratem): z teologii na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie i z  biblistyki we 
Franciszkańskim Studium Biblijnym w Jerozolimie.

A na dodatek ma dopiero 67 lat. 

1 komentarz:

whatever pisze...

To mój numer jeden spośród wszystkich kardynałów elektorów.